Dzisiaj postanowiłem zmierzyć się z podjazdem wokół Wielkiej Kopy. Biegnie tam niebieski szlak rowerowy, a trasa prowadzi w miarę przyjemną szutrową nawierzchnią. Ale od początku. Nasza podróż zaczyna się w dolinie Raszowa, skąd można obserwować takie widoki:

Podjazd w górę Raszowa na początku wydaje się dość mało wymagający, jednak jest dość długi i na samym końcu jest już bardzo stromy. Na szczęście wtedy naszym oczom ukazuje się zabytkowy Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, więc bez wyrzutów sumienia można zsiąść z roweru i przyjrzeć się mu z bliska. Chwila odpoczynku i ruszamy dalej.

Mijamy kościół i przed nami ostatnia część podjazdu. Okazuje się, że na samej górze malowniczej wsi znajduje się najprawdopodobniej hodowla danieli – tak obstawiam. Zza siatki ogrodzeniowej widać grupę zwierząt, które gdyby nie ogrodzenie, uznałbym za stado sarn. Zobaczcie sami.

Ja stawiam na daniele, ale mogę się mylić. Jedziemy dalej, wjeżdżamy do lasu. To nie koniec podjazdu, raczej jego początek. Teraz zaczyna się właściwa część trasy – masyw Wielkiej Kopy. Biegnie tędy niebieski szlak rowerowy, który pokrywa się odtąd aż do Przełęczy Rędzińskiej z żółtym szlakiem pieszym. Droga biegnie dosyć łagodnie zboczem Wielkiej Kopy, jednak są odcinki, gdzie trzeba mocniej nacisnąć na pedały. Nagrodą za wysiłek jest punkt widokowy, z którego możemy dostrzec zbocza góry Bielec (871 m.n.p.m.). Są to malownicze łąki z pojedynczymi domkami. Innym ciekawym elementem krajobrazu są formy skalne leżące na zboczu góry Strużnik obok której biegnie nasza trasa.


Zjeżdżamy do Przełęczy Rędzińskiej (727 m.n.p.m.). W tym miejscu nasza trasa już przestaje być typową ścieżką rowerową, a zaczyna być szlakiem pieszym. Jak się okazuje to dość spora różnica. Głównie jeśli chodzi o nawierzchnię. Nie jedziemy już miłym i przyjemnym szutrem, a drogą „wysadzaną” kamieniami i większymi głazami, które znacznie utrudniają swobodną jazdę. Mimo wszystko lubię takie wyzwania i chętnie podjąłem rękawicę. Udało się 🙂

Dojeżdżamy do przecięcia z drogą asfaltową. Na nasze szczęście prowadzi nas znów szlak rowerowy – tym razem żółty. Szlak żółty pieszy, którym dotychczas jechaliśmy, odbija w lewo i biegnie szosówką obok krzyża milenijnego, następnie zboczem Dziczej Góry (881 m.n.p.m.) aż na Wołek (878 m.n.p.m.). My jednak mijamy tę górę od strony wschodniej.

Dojeżdżamy do miejsca, w którym zrobiłem sobie krotką przerwę, by móc poczuć spokój, który aż bije od Rudaw …
Polana widnieje przede mną,
Panoramy gór majaczą gdzieś,
Wiatraki się tam w górę pną,
A tu ptak śpiewa swoją pieśń.
Gdzie tak pędzisz wietrze?
Czy ktoś Cię tutaj goni?
Twój pęd me troski zetrze,
Zatopi je w morskiej toni.
Kiedyś, te góry były tłem,
Niezauważalne ale uważne,
Podnosiły mnie, gdy upadłem,
Wiedziały co dla mnie ważne.
Te góry to więcej niż tło,
To pierwszy plan, tu, teraz,
Żeby wszystko dobrze szło,
Będziemy rozmawiać nie raz.

Czas się zbierać. Choć szkoda …
Dojeżdżamy żółtym szlakiem rowerowym do drogi asfaltowej, którą moglibyśmy dojechać do Mniszkowa. Jednak aż żal nie wjechać na ten asfaltowy szlak, tylko w drugą stronę aż do Polany Mniszkowskiej (przełęcz 711 m.n.p.m.). Wobec czego wydłużamy nieco nasz wojaż. Na Polanie Mniszkowskiej znów wjeżdżamy na żółty szlak pieszy (tym razem bardziej przyjazny rowerom). Jedziemy aż do Janowic Wielkich, gdzie na chwilę zatrzymamy się żeby coś zjeść i chwilę odpocząć. Poniżej, widoki na trasie od Polany Mniszkowskiej aż do Janowic.




Ruszamy dalej, z Janowic do Miedzianki, ale żeby tam się dostać, trzeba trochę popedałować, bo prowadzi tam spory podjazd. Miedzianka, to wieś, która dawniej była prężnym ośrodkiem górniczym. Jej historia jest bardzo ciekawa ale i tragiczna, bo osada przestała całkowicie istnieć, gdy zaprzestano wydobycia w tutejszych górach. Powoli się odradza głównie dzięki walorom turystycznym.

Z Miedzianki ruszamy do Wieściszowic, drogą na Marciszów, z której zjeżdżamy na wysokości miejscowości Przybkowice. Wjeżdżamy wtedy na czerwony szlak rowerowy i prosto do celu. Czerwony szlak przebiega przez Wieściszowice, ale osiąga też Raszów, a tam właśnie zmierzamy.

Kiedy wyjeżdżamy już z Wieściszowic, żeby skierować się do Raszowa, pojawiają się na zboczach wzgórza domki letniskowe z piękną górską architekturą. W oddali bystre oko dojrzy też kilka innych na pierwszej fotografii.


Do Raszowa prowadzi stąd już tylko prosta kamienista droga. Jesteśmy już blisko domu, poniżej ostatnie ujęcie z dzisiejszej wyprawy. Tym razem udało mi się wrócić z powrotem gdy jeszcze było jasno, a nie zawsze tak bywa!

Aktualna mapa Rudaw Janowickich online jest dostępna tutaj, możecie prześledzić dokładnie przebieg dzisiejszej wyprawy.
Do zobaczenia na Szlaku!
Skomentuj